Gdy marzenie jest celem
Opowiadanie o cudzie. Opatrzność postanowiła – tak dla hecy – odejść od standardowego procesu zatruwania życia, rzucając nagle skarb pod nogi! „Masz tutaj człowiecze, co chciałeś, to bierz! Nie pękaj!” – rozgrzmiał głos z niebios, po czym dawca z zainteresowaniem spozierał na rozwój wypadków, zagryzając popcornem.
Okazja raz na tysiąc: oferowane warunki bytowe stanowią kalkomanię wyśnionego pragnienia. Marzenie wskakuje na talerz i szepce ponętnie: „No dalej, spałaszuj mnie!”.
Cóż uczynić, gdy prawda przerasta najśmielszą wyobraźnię? Grzesio zakładał, że odpowiedź była prosta, a jednak się mylił. Do dziś nie kojarzy źródła swojego błędu koncepcyjnego. Ech, zresztą wielu niby normalnych rzeczy nie pojmuje, gapa skończona… Czytaj dalej…