Profesorze! Profesorze!
– Profesorze! Profesorze!
Grzesio kontynuował marszrutę korytarzem zachodząc w głowę, co w oddziale przedporodowym porabia ordynatorka? Godzinę temu zapowiadała wypad na zebranie, aczkolwiek nawoływania pacjentek sugerowały, że profesorka przebywa gdzieś w okolicy.
– Profesorze! Profesorze! – tym razem poczuł szarpanie za rękaw. Po prawej stronie ujrzał czarną ciężarną o gabarytach czołgu. Dopadła go od tyłu, poczęła męczyć. – Mam pytanie! Mógłby Pan Profesor rzucić okiem na rezultat mojego ultrasonografu? Jestem pełna obaw, ponieważ indeks płynu owodniowego spadł z 3 na 1!
Wyszczerzył ząbki, mile wytłumaczył: on żaden profesor, a zwykły lekarzyna. Obywatelka pomyliła go z kimś innym. Niech czeka, aż przyjdą spece z wyższej półki.