Kwestia dobrobytu
15 października, 2012 Dodaj komentarz
Grzesio-farciarz odwiedził Berno. Po pierwsze, fajnie miasto zobaczyć; po drugie, wyskoczył tam za drobnym biznesem.
Zaczęło się tak…
Parę lat temu mama uroczyście oświadczyła, iże chciałaby coś pierworodnemu wręczyć. Dzień podobny do pozostałych: ani urodziny, ani Wigilia, ani zaliczenie egzaminu, ani złamanie nogi. Zwyczajnie, siedzieli przy stoliku gaworząc, gdy ni z gruchy, ni z pietruchy, grzmotnął podniosły anons.
Grzesio spoważniał, przybrał minę uroczystą, czekał. Mama zniknęła w sypialni. Dały się słyszeć odgłosy otwieranych drzwiczek szafki, potem szelesty, następnie ciche łkanie. Po chwili położono przed nim rytualnie niewielki, brudnawy kartonik. Oznajmiono: oto największy rodzinny skarb!